Ekspert ZDROWIA: prof. dr hab. n. med. Ewa Małecka-Panas kierownik Oddziału Klinicznego Gastroenterologii Ogólnej i Onkologicznej, Uniwersytecki Szpital Kliniczny im. Norberta Barlickiego w Łodzi
Coraz częściej słyszymy, że ogólny stan naszego zdrowia jest uzależniony od kondycji jelit. Ten najdłuższy odcinek przewodu pokarmowego odpowiada nie tylko za trawienie pokarmów i wchłanianie substancji odżywczych, ale także za naszą odporność i metabolizm.
Jelita, podobnie jak inne narządy, są narażone na różnego rodzaju schorzenia, których przyczyną mogą być błędy dietetyczne, niewłaściwy styl życia, infekcje, a także uwarunkowania genetyczne. Bardzo poważnym problemem współczesnej gastroenterologii są nieswoiste zapalenia jelit. To grupa przewlekłych chorób autoimmunologicznych spowodowanych niewłaściwym działaniem lokalnego układu odpornościowego. Przyczyną tych chorób jest kombinacja czynników środowiskowych i zaburzeń immunologicznych, u niektórych osób także uwarunkowania genetycznie. Szacuje się, że w Polsce na nieswoiste zapalenia jelit choruje ponad 50 tys. osób, w tym 10-15 tys. na chorobę Leśniowskiego-Crohna. Crohn dotyka głównie młodych ludzi, a szczyt zachorowań przypada między 20. a 40. rokiem życia.
Nie ma na to twardych dowodów naukowych, ale coraz więcej lekarzy gastroenterologów uważa, że rosnąca liczba chorych ze schorzeniami jelit ma związek ze stylem życia i sposobem odżywiania się. Pośpiech, nieustanny stres, a przede wszystkim wysokoprzetworzona żywność, fast foody, żywność konserwowana, „wzbogacona” ulepszaczami to główni wrogowie naszych jelit. Nie sprzyja ich dobrej formie także palenie papierosów, częste picie alkoholu, nadmiar tłuszczów oraz białka. Aby zachować zdrowe jelita konieczna jest również aktywność fizyczna, która dla wielu z nas jest dawno zapomniana czynnością. Tymczasem aktywność fizyczna decyduje o składzie mikroflory w naszych jelitach. Od dawna wiadomo, że za 80% zdrowia jelit odpowiadają czynniki środowiskowe, czyli to, jak żyjemy i jak się odżywiamy. A zatem prawie wszystko w naszych rękach.
W naszych jelitach mieszka kilka kilogramów bakterii, które prowadza bardzo intensywne życie. To flora jelitowa, czyli nasz mikrobiom jelitowy. Bakterie zasiedlające nasze jelita mogą być naszymi przyjaciółmi lub wrogami. Skład flory bakteryjnej w jelitach jest zależny od tego, co kładziemy na talerz. Idealną sytuacją jest taka, gdy skład flory bakteryjnej jest bardzo zróżnicowany, bo to korzystnie oddziałuje na metabolizm błony śluzowej jelit. Jeżeli doprowadzimy do zachwiania równowagi między dobrymi i złymi bakteriami zostanie uszkodzona lub zniszczona bariera ochronna błony jelitowej. Stanie się ona „rozpulchniona”, nieszczelna, a to umożliwi przenikanie do organizmu toksycznych metabolitów trawienia. Układ immunologiczny stanie się słabszy, a to zwiększy naszą podatność na różne schorzenia, w tym także na choroby jelit, a nawet choroby nowotworowe.
Według wielu badań, mikrobiom naszych jelit odpowiada także za kondycję naszego układu nerwowego. To właśnie od jelit, które często nazywa się przecież drugim mózgiem zależy sprawność naszego umysłu.
W Internecie można przeczytać, że większość problemów jelitowych jest wynikiem nietolerancji laktozy lub alergii na gluten. Rzeczywiście, w Polsce bardzo dużo osób nie toleruje laktozy. Ale w takich przypadkach można organizm wspomagać enzymem laktaza, dostępnym w każdej aptece lub zrezygnować ze świeżego mleka. Nietolerancja laktozy pojawia się często z wiekiem, ale może być też uwarunkowana genetycznie.
Moda na unikanie glutenu jest nie znajduje uzasadnienia w faktach. Unikać go powinny tylko osoby z udokumentowaną chorobą trzewną, czyli celiakią. Ważne, aby schorzenie było potwierdzone badaniami biochemicznymi oraz badaniem mikroskopowym wycinka z dwunastnicy. Wtedy trzeba bezwzględnie unikać glutenu. Odstawienie glutenu bez badań nie jest zalecane. Poza tym, jeśli osoba, która na własną rękę odstawiła gluten chciałaby się dowiedzieć, czy naprawdę cierpi na chorobę trzewną będzie musiała wrócić na 3 miesiące do zwykłej diety i po tym okresie wykonać badania. Dopiero wtedy można orzec co dolega pacjentowi. Stosowanie diety bezglutenowej na chybił trafił nie jest korzystne dla jelit człowieka. Zdrowa dieta, korzystna dla jelit, powinna być urozmaicona i podobna do tej, którą potocznie nazywamy śródziemnomorską.
Układ pokarmowy, a dokładniej jelita to ok. 70% naszego układu odpornościowego. To także największa część naszego ciała, która jest narażona na kontakt ze światem zewnętrznym. To dlatego tak ważne jest dostarczanie mu substancji, które mają korzystne działanie. Bakterie, które znajdują się w naszym organizmie mają 150 razy więcej genów niż ludzki organizm, a więc mogą wpływać na ryzyko wystąpienia różnych chorób. Następstwem zaniedbania kondycji jelit bywają choroby zapalne, autoimmunologiczne, a nawet otyłość.
Problemem, który narasta są nieswoiste choroby zapalne jelit, czyli wrzodziejące zapalenie jelita grubego i choroba Leśniowskiego-Crohna.
Nieswoiste zapalenia jelit to schorzenia, które rozwijają się głównie u ludzi młodych, którzy pragną być aktywni, uczyć się i pracować. Diagnoza to zazwyczaj dla nich wielki szok. Nie chcą się pogodzić z faktem, że przez całe życie będą się zmagać ze swoją chorobą.
Przy wrzodziejącym zapaleniu jelita grubego objawy są bardzo oczywiste i większość pacjentów ich nie lekceważy, bo trudno bagatelizować sytuację, gdy 20 razy w ciągu doby z powodu biegunki biegnie się do łazienki, a w sedesie widać krew. Rozpoznanie u tej grupy chorych jest stawiane dość szybko. Po wykonaniu kolonoskopii wiadomo, z jaką chorobą mamy do czynienia. Gorzej jest z postawieniem diagnozy w chorobie Leśniowskiego-Crohna, ponieważ objawy są często niecharakterystyczne – ból brzucha, gorączka niewyjaśnionego pochodzenia, czasem biegunki. Dlatego zdarza się, że rozpoznanie stawia się po wielu miesiącach.
Sytuacja polskich pacjentów cierpiących na schorzenia jelit nie jest najlepsza. Leczenie łagodnych i umiarkowanych postaci choroby przebiega bez problemu, chociaż pacjenci skarżą się, że lekarze rodzinni niechętnie wypisują recepty na leki ze zniżką, ponieważ obawiają się, że zostanie to zakwestionowane przez NFZ. Pacjenci krążą więc między specjalista a lekarzem rodzinnym, aby uzyskać stosowne zaświadczenie uprawniające tego drugiego do wystawienia refundowanej recepty.
W większości przypadków jednak, choroby te przebiegają w sposób niestandardowy, dlatego chorzy muszą być pod opieką specjalisty gastroenterologa, a tylko w remisji mogą być leczeni przez lekarza rodzinnego.
Jeżeli postać choroby jest ciężka i wymaga zastosowania leków biologicznych, czyli przeciwciał skierowanych przeciwko konkretnym cząsteczkom kluczowym dla procesu zapalnego, to pojawiają się kłopoty. Nie ma problemu z dostępem do tych leków w ośrodkach referencyjnych, ale leczenie jest refundowane, w zależności od postaci choroby i potrzebnego leku, przez okres jednego roku lub dwóch lat. To problem, bo chory dzięki leczeniu wchodzi w remisję, która utrzymuje się przez około pół roku od chwili jego ukończenia. Po tym czasie choroba ciężka postać choroby nawraca. Aby pacjent mógł ponownie otrzymać lek biologiczny, konieczne jest przebrnięcie przez kolejny raz przez wszystkie procedury, chociaż wiadomo, że choroba nie zniknęła. Częste nawroty są przyczyną ciężkich powikłań. Pojawia się biegunka, owrzodzenia, a podczas gojenia błony śluzowej powstają blizny, tworzą się przewężenia w jelitach. Nierzadko , konieczne jest leczenie operacyjne, które polega na usunięciu fragmentu jelita cienkiego, co grozi niedożywieniem albo odcinka lub całego jelita grubego.
Równie ważna, jak prawidłowe leczenie chorób jelit jest także dyscyplina pacjenta. Musi on zrozumieć swoją chorobę, ale ze względu na młody wiek większości chorych bywa z tym różnie. Styl życia trzeba dostosować do choroby. Odpada palenie papierosów, picie alkoholu, co u młodych osób jest powszechne. Jeżeli choroba jest dobrze opanowana i pacjent pozna jej istotę może prowadzić normalne życia, pracować i uczyć się. Najtrudniejszy jest pierwszy okres, kiedy pacjenci wypierają chorobę, odrzucają leczenie, buntują się. Z czasem jednak rozumieją, że nie ma wyjścia i trzeba się podporządkować regułom gry – przyjmować leki i dbać o siebie. To taki przyspieszony kurs dorosłości.
Im więcej pacjent wie na temat swojej choroby, tym jest bezpieczniejszy.
Według raportu Uczelni Łazarskiego z 2017 r na leczenie choroby Leśniowskiego-Crohna NFZ przeznaczył w 2015 r. ok. 70 mln zł. Wydatki ZUS na świadczenia związane z niezdolnością do pracy wskutek tej choroby wyniosły ok. 20 mln zł ogółem. Aż 50% (ok. 10 mln zł) stanowiły renty, natomiast 35% (6 mln zł) wydatków generowało 102 tys. dni absencji chorobowej. Wśród osób, którym wystawiono choć jedno zwolnienie lekarskie z powodu Leśniowskiego-Crohna 63% stanowiły osoby w wieku 20-39 lat.